i pogodny film, który gdyby nie zakończenie, byłby zabawną komedią, może odrobinę czarną, ale jednak. Tymczasem finał burzy porządek całego filmu, tą zwariowaną i niepozbieraną atmosferę z posterunku wojskowego gdzieś na granicy jugosławiańsko-albańskiej. Mamy rok 1987, żołnierze nudzą się i kombinują jak zejść na dół, do miasteczka, na wódkę i panienki. Choć nienawidzą wrogów, to większość rozumie, że mobilizacja, do której są zmuszani ma coś z farsy i gry politycznej ("Tito wiecznie żywy"). Ci, którzy biorą wszystko na poważnie, przyczynią się nieco do tragicznego finału. Dla mnie zakończenie jest wielce symboliczne, bo jak na posterunku granicznym swoi zginęli z rąk swoich, tak za cztery lata w Jugosławii wybuchnie wojna domowa, która pochłonie wielu "swoich".
Toni Gorjanović jako Siniša świetny, zresztą jak i pozostała obsada - towarzyszy broni odlatujących po haszu, leczących syfilis, mających manię na punkcie kwiatów czy pijących, żeby uporać się z absurdem codzienności. I ta niespełniona Mirjana marząca o widoku morza...
Piękne kino!
http://www.karaulafilm.com/